Z mieszkania, o którym Wam ostatnio piszę zostało mi jeszcze
jedno pomieszczenie. Można powiedzeń wielofunkcyjne. Jest to salon z małym
aneksem kuchennymi jadalnią.
Na końcu kuchni mieścił się piec. Jest widoczny na zdjęciu za zieloną zasłoną.
A tak jest teraz:
Miejsce gdzie wcześniej stał piec, a które jest obecnie częścią strefy wypoczynkowej stoi ukochana przeze mnie koza żeliwna. Potrafi bardzo efektywnie ogrzać mieszanie. Chodzi tu nie tylko o ciepło fizyczne, ale i związane z atmosferą jaką stwarza.
Kuchnia jest malutka, ale za to unikalna. Postanowiłam wylać tu betonowy blat.
Zrobiłam to sama, własnoręcznie
i powiem że jestem z niego bardzo dumna. Wyszedł idealnie, ale nie ukrywam, ze pracy miałam bardzo dużo. Gdybym miała zrobić coś takiego jeszcze raz … nie zastanawiałabym się ani minuty. Blat póki co jest surowy, pokryty jedynie impregnatem do kamienia. Taki podoba mi się najbardziej, jednak obawiam się, że taka wersja nie należy do praktycznych i będzie go trzeba pokryć żywicą. A taki jest piękny, matowy .. nie polerowany.
Moja duma, moje, moje, moje nie takie małe handmade. Mój pierwszy blat betonowy.
![]() |
![]() |
Po wyburzeniu ściany uzyskałam przestrzeń, która dodatkowo pozwoliła wygospodarować jadalnię.
Niestety nie udało mi się odzyskać oryginalnej
podłogi, była zbyt zniszczona, poplamiona, pomaziana różnymi odcieniami farby
olejnej. Finanse się kurczyły, a 50m2 to nie jest mało, więc stanęło na
panelach.
To tyle ... mieszkanie skończone ...
cudownie, że wróciłaś :* czasami trzeba dla nowego poświęcić wszystko ;) najważniejsze, że jesteś zadowolona :)) za pracę trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuń